Wysłany: 2012-01-05, 11:26 10-12 luty 2012r. - 205 lecie bitwy pod Ostrołęką.
Witam!
Ostrołęckie Stowarzyszenie „Czwartacy” i Pułk 4 Piechoty Księstwa Warszawskiego organizują, w 205 rocznicę, uwiecznionych na paryskim Łuku Triumfalnym walk pod Ostrołęką, przemarsz po Kurpiowskich piaskach i bagnach.
Organizatorzy zapewniają ciepłe posiłki w miejscu zakwaterowania, ciekawą i nieszablonową trasę przemarszu, pod opieką Kurpiowskiego Przewodnika oraz nocleg (z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę) w pełnej siana stodole.
Wymarsz rano w sobotę – najlepiej przybyć w piątek wieczór. Trasa przemarszu ok. 20 km (km - Kilometr Makowiecki). Obowiązuje mundur marszowy.
Kilometr Makowiecki- hehe, no to się uśmiałem. Rzeczywiście, jest to jednostka, której wartość jest nie tyle nieprzeliczalna co nieobliczalna w żadnym momencie marszu.
_________________ "Ulubionym zajęciem Polaków jest walka z przeważającymi siłami wroga".
Jak nie będzie ekstremalnych warunków i załatwię zmianę w pracy to postaram się być, bo urlopu już wiem, że nie dostanę, kolega właśnie zachorował na stolarską chorobę. Ciapnął sobie wskazujący i kciuk u lewej ręki. Kciuk poszedł do bakutylu a wskazujący przyszyli mu w miejsce tego pierwszego.
A ta stodoła to ogrzewana jest?
Stosowanie gazu o którym wspomniałeś zostało zakazane na terenie całej UE oraz przez autokratyczny rząd planety Zorg (nie wiem co tam robił Filip ze swoją zupą)...
_________________ "Ulubionym zajęciem Polaków jest walka z przeważającymi siłami wroga".
Zmiana planów co do noclegu. Śpimy w Kadzidle w budynku miejscowego Gminnego Ośrodka Kultury. Spanie na podłodze. Dostępne jest zaplecze sanitarne i kuchnia.
Stodoła może by wypaliła, ale bez siana. Zdaję się, że dowiedzieli się o naszych przygodach z Albuhery:(
Oto jak trudy wyprawy wspomina nasz dzielny wiarus "Makówka":
Zima 16 lutego 1807 roku, Ostrołęka. 5 korpus Wielkiej Armii dowodzony przez gen. Savaryego ściera się w ulicznych walkach w tym kurpiowskim mieście z rosyjskim korpusem gen. Essena. Palby z bliskiej odległości, bezpośrednie starcia na bagnety, ulice przechodzące z rąk do rąk, jęk rannych i umierających - tak przez wiele godzin. Francuzi zaczynają uginać się pod przeważającą siłą liczebną Rosjan. Wtem na ulice miasta wlewają się zwarte szeregi grenadierów dywizji dowodzonej przez przyszłego marszałka Francji gen. Charlesa Oudinota, który forsownym marszem, kierując się na huk dział doprowadza do zwycięstwa. Rosjanie cofają się zostawiając ponad 2 tys. zabitych i rannych, Francuzom ubywa z szeregu kilkuset ludzi.
Pamięć tego dnia, w 205 rocznicę, Pułk 4 Piechoty Xięstwa Warszawskiego postanowił uczcić forsownym marszem przez puszczę kurpiowską. 11 lutego 2012 r. przy temperaturze -15 stopni z miejscowości Kadzidło ruszyli przedstawiciele P4PXW, P3PXW oraz artylerzyści z SAD Arsenał. Pogoda była piękna, choć mroźna, świeciło słońce. Kurpie z nieukrywanym zaskoczeniem przyglądali się uzbrojonym i dziarsko maszerującym żołnierzom z innej epoki. Mróz wyścielił drogę lodem, co powodowało, że stary wiarus Pepe już na wstępie klika razy pokazał jak wyglądają podeszwy żołnierza, który przemaszerował całą Europę.
Marsz tak naprawdę zaczęliśmy w miejscu upamiętniającym walczących i pomordowanych przez okupanta niemieckiego i rosyjskiego, nie zapomnieliśmy o modlitwie za Konrada Obrębskiego i kolegów z innych pułków, którzy zmarli w tym pechowo zaczynającym się 2012 r. Ruszyliśmy w puszczę kierując się na bagno Karaska. Słońce pięknie świeciło. Buty epokowe szyte na Morawach wyklinałem od samego początku, chyba lepiej byłoby założyć łyżwy! Przedarliśmy się przez las drogą zwaną „koszarową”. Następnie osiągnęliśmy wieś Piasecznia, za którą zaczynały się pustkowia torfowych łąk. Dwóch woltyżerów pobiegło na zwiad do pobliskiego siedliska. Okazało się, że jest opuszczone i wielokrotnie splądrowane, a to znaczyło, że o żywności i jakiejś ciepłej kawie można było zapomnieć. Za tym fantazyjnym „chatou” rozciągało się przedpole rozległego torfowiska Karaska ( wieś karaska została założona w 1807 r.) Okazało się, że najwygodniej jest iść zamarzniętym korytem rzeczki Piasecznicy. Mijaliśmy liczne mostki, podziwialiśmy ponad metrowej grubości lód oraz zamarzniętą pod lodem roślinność. Przed nami wyrosły tablice informujące, ze jesteśmy w rezerwacie przyrody.
Po odnalezieniu drogi, ruszyliśmy przez zamarznięte bagno. Piękne widoki, ciekawa roślinność, liczne ślady zwierząt tworzyły klimat dzikiej przyrody, niemal matni czy też uroczyska. Jednakże nie był to łatwy spacerek -głęboki śnieg, zamarznięte kępy bagiennych traw, liczne nierówności miejscami niepewny lód, dodawały zmęczenia i emocji. Jednak udało się trafić do twardej drogi. Przed nami rozpościerał się tzw. Drugi brzeg. Bagno to było kiedyś, w średniowieczu, rozległym jeziorem, gdzie wydobywano bursztyn. Kurpiowski bursztyn zresztą do dzisiaj uchodzi za równie piękny jak bałtycki.
Po wydostaniu się z Karaski brnęliśmy przez śnieg przez wielka łąkę zwana „Szablocha„. Tu podczas powstania styczniowego Kurpie stoczyli walkę z kozakami. Za łąką rozciągał się stary bór z wielkimi świerkami. Straciliśmy tu mnóstwo siły na marsz w śniegu i wszelakiej gęstej roślinności. W końcu dotarliśmy do wieży ppoż. gdzie przy drewnianych stołach i daszkach rzuciliśmy się umęczeni na popas. Plan był prosty: rozpalić ognisko, upiec kiełbasę i najeść się do syta. Cóż, okazało się, że nieprzygotowana podpałka, zmęczenie i zbytnia ufność w zapalniczki, chusteczki higieniczne, jako to mówią spaliły na panewce. Zwyciężyła chęć powrotu do ciepłego lokum i ciepłej strawy w naszej kadzidlańskie bazie. Zaklinanie ognia jak na zdjęciu również nie pomogło. Już zmęczona kolumna podjęła odwrót oblodzonymi leśnymi drogami... Ciekawostką było to, że szyjki manierek szklanych i metalowych pozamarzały. Trzeba było przebijać otwory stemplem. Bardzo chciało się pić. Osobiście dla mnie wielkim źródłem energii okazał się chleb, smaczny, pieczony na zakwasie, kurpiowski chleb! Po siedmiu godzinach, po 24 przebrniętych kilometrach, dotarliśmy do kwatery. Zmęczeni, ale szczęśliwi, pomni swych słabości lecz dumni, że choć większość z nas to tzw. „biurkowcy” to zrobiliśmy dystans dzienny Wielkiej Armii. Za rok spotykamy się ponownie... choć 26 maja podczas imprezy otwarcia muzeum powstania listopadowego na fortach Bema w Ostrołęce. Zapraszamy do nocnego manewru nad starą Narew ( dystans około 2 ligi)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum