Oficjalne podziekowania dla Dzialynczyka za pomoc logistyczna, ktora pozwoli naszemu koledze pojawic sie na imprezie na ktorej bardzo mu zalezalo.
Jak widac przyjaciol mamy nie tylko za granica..
Wlasnie dotarlem do domu. Kilka uwag na goraco.
Daaawno nie bylem na tak milej i klimatycznej imprezie. Wlasciwie wszystko bylo wzorcowe.
Super atmosfera zaraz po przyjezdzie, kiedy wszystkie grupy zgromadzily sie na placyku przed obozem gdzie odbywaly sie interesujace rozmowy, podsycane przez poczestunek serwowany przez Pare Narzeczonych. Szczegolnie za mile spedzenie czasu tego wieczora i czesci nocy dziekuje Dzialynczykowi i Szkotowi z SAD Arsenal.
Sama noc makabryczna. Taki wiatr, ze szarpal namiotami we wszystkie mozliwe strony i w polsnie caly czas mialem wrazenie jakbym spal na Darze Mlodziezy plynacym pod pelnym ozaglowaniem, bez zalogi, poprzez nielichy sztorm.. Zreszta nad ranem namiot zwalil sie nam na glowy.
Sobota: nadal wiatr, ale duzo slabszy i upragnione slonce. Wielki szacunek dla Waldka za zorganizowanie czasu w taki sposob, ze w ciagu dnia odbyly sie dwie niezbyt dlugie bitwy toczace sie bez jakiegokolwiek scenariusza. Ciekawy pomysl by jednostki liniowe dzialaly zgodnie z rozkazami przysylanymi poprzez kuriera a nakazujace dzialania w zaleznosci od rozwoju sytuacji na polu bitwy. Woltyzerowie mieli znowu okazje pohasac niemal do woli.
Znacznie to ciekawsze niz sztywny scenariusz.
I nalezy zaznaczyc, ze w czasie drugiej bitwy wprowadzono novum w postaci przedbitewnego ciagnienia losow (czarnych i bialych kuleczek). Losy ciagneli wszyscy, zarowno dowodcy plutonow, sekcji, funkcyjni i szeregowi. Czarna kuleczka nakladala na pechowca obowiazek odegrania smierci na polu bitwy bez mozliwosci ozdrowienia i powrotu do szeregu. Przy tym jaka kto kuleczke wylosowal, mialo pozostac w najscislejszej tajemnicy przed kolegami tak aby wybrany moment byl dla kolegow pelnym zaskoczeniem.
Po ostatniej bitwie clou tego dnia byl slub Filipa. Dla nas swieto a dla publiki wielka atrakcja.
Wszyscy ten dzien bedziemy pamietac juz zawsze.
Noc z soboty na niedziele wypelniona przede wszystkim zolnierska slubna biesiada a potem sluzba wartownicza. Podziekowania dla chlopakow z P7PXW, ktorzy postanowili nam urozmaicic nudna sluzbe wartownicza wcielajac sie w dywersantow/partyzantow.
Niedziela: cwiczenia w podgrupach. Tu szczegolnne podziekowania dla Slawka i Krzyska z Polic za intensywne i ciekawe szkolenie z obslugi Zofiji, naszej pulkowej armaty.
Z ciekawostek: Dawno nie widzialem tak przyjaznej, milej atmosfery tworzonej przez wszystkie przybyle pulki.
Bardzo mile bylo dla nas towarzystwo znanego w srodowisku Mirusia, ktory okazjonalnie zalozyl nasz mundur i walczyl dzielnie w szeregach P4PXW
No i oczywiscie zabawne bylo zainteresowanie ze strony zolnierzy z innych pulkow naszymi dwiema debiutujacymi markietankami z Ostroleki...
Taaak..to byla najfajniejsza tegoroczna impreza w jakiej mialem zaszczyt wziac udzial.
Pozdrawiam wszystkich uczestnikow.
Witam,
Pierwszy raz byłem w Będominie. Piękne położenie dworku na niewielkim wzgórzu a poniżej rozgrywająca się batalia napoleońska zrobiły na mnie wrażenie.
Dzięki celnym strzałom Mirka z Kłodzka i komendom Pawła z Polic sekcja nasza przetrwała bez niewielu strat i może być wykorzystana w następnych walkach. Dobrze, że zamieniłem się groszkiem z Pepe i mogłem walczyć dalej. Dziwne tylko, że Józek wcale nie zginął. Może dałem mu za małą dawkę.
Przepiękny ślub Filipa. Można pozazdrościć takiej scenerii. Cwano sobie młodzi zaplanowali ten slub. Wzięli go w roku pańskim 1807, teraz to spokojnie pożyją ponad 200 lat.
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego Młodej Parze.
W niedzielę na koniec zwiedziłem dworek. Spotkałem Kaszubów, którzy poczęstowali mnie tabaką. Kichałem co niemiara, oczy wyszły na zewnątrz, fajne kolejne doświadczenie.
Pozdrawiam
_________________ Vive La France, Vive La Pologne, Vive La Napoleon Bonaparte
Kochani, wszystkim Wam (ze wszystkich GRH) bardzo dziękuję za udział, zaangażowanie, za serdeczność, życzliwość, za wspaniałe prezenty, które nie tylko szczerze nas ucieszyły, ale także wywołały wzruszenie.
Przedsięwzięcie było wielkie, trudne w realizacji, ale wszystko się udało- dzięki Wam w dużej mierze. Za co jesteśmy z żoną bardzo wdzięczni.
Goście ślubem i całą oprawą byli wprost zachwyceni- nie śniło im się nawet, że tak pięknie i ciekawie mogą wyglądać uroczystości ślubne.
Dziękuję w szczególności za pomoc organizacyjną Pitrkowi, na którego barkach spoczywało wiele na długo przed uroczystością,a także Waldiemu, który od początku pomagał nam w zorganizowaniu całości, dziękuję także Panterze za zdjęcia, które dla nas robił, Marowi, Hucułowi i Tomkowi za czujność , Piotrowi i Pawłowi za wzorową wartę, naszym pięknym markietankom za pomoc w przygotowaniu stołów, żołnierzom za wspaniałe salwy i przyciągnięcie armaty z pola bitwy i naprawdę wszystkim, którzy okazali pomoc, a których nie jestem w stanie wymienić z imienia, gdyż byłem zbyt zaaferowany i przejęty, by na bieżąco zauważać pewne rzeczy za co bardzo przepraszam.
Naprawdę urzekła nas serdeczność jaką nam okazaliście-często były to osoby zupełnie mi nieznane, lub znane do tej pory jedynie z widzenia.
Cieszę się, że tegoroczny Będomin upłynął w tak miłej i przyjaznej atmosferze. Będziemy go zawsze pamiętać,
Mnie z Młzonką nie było dane być z Wami. Mój stan zdrowia nie pozwala na tak daleką podróż samochodem. Nie mogłem złożyć życzeń telefonicznie - niestety, więc składam je tutaj:
aby miłość z miłością się spotykała, zawsze i wszędzie chcę powiadała, nadzieja nadzieji by się kładniała a dobro z dobrem w jedność spjała.; z niebios opieki najmilszej, radości tak ojcowskiej jak macieżyńskiej; pomyślności w talentów pracą uwalnianiu dla radości własnej, Boga i slodkiego Polski skraju. Scout z Małżonką i córkami
Buehehehe, zobaczcie co robią markietanki od 1:57.Biedny nasz ten dobosz, doprawdy...
No i dźwięk komend jakoś tak się dziwnie czasem załamuje;)
http://www.youtube.com/wa...feature=related
_________________ "Ulubionym zajęciem Polaków jest walka z przeważającymi siłami wroga".
Witam,
Mam jeszcze jedno spostrzeżenie.
Myślę, że losowanie kulek było dobre co skutkuje bardziej prawdziwą bitwą a to podoba się publiczności.
Moglibyśmy jeszcze bardziej uruchomić marketanki. Na przykład miałyby one już wcześniej przygotowane bandaże poplamione ostro czerwoną farbą- z dala widoczne to by było dla publiczności. W momencie gdy żołnierz jest ranny marketanka podbiega obwiązuje go tą śliczną chustą, druga daje mu pić. Pozostałe marketanki dalej maszerują z oddziałem.
Też mogłyby marketanki losować kulki, część z nich też może zginąć. Podobnie i z doboszami.
Powinniśmy dążyć do bardziej realnego odzwierciedlenia przebiegu bitwy.
Pozdrawiam
_________________ Vive La France, Vive La Pologne, Vive La Napoleon Bonaparte
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum